niedziela, 28 października 2012

Rosyjski trolejbus

Przerwa przerwa i po przerwie...!

Jako fan transportu  nie mogłam przejść obojętnie obok pocztóweczki z Rosji, miejscowość Solnechnogorsk położona pomiedzy Moskwą a Tver, na zdjęciu prezentuje sie ładnie. Najładniejszy jest ten trolejbus JELCZ ;-)  [wzrok mam słaby więc gdyby to nie był Jelcz, poprawcie mnie]

Distance: 1,370 km (851 miles) 
Travel time: 31 days




Notka napisana przy pomocy kubka gorącej kawy.

piątek, 25 listopada 2011

Skrzyczne


Tak się składa, że tą pocztówkę kupiłam w schronisku na Skrzycznym.

Był wrzesień, w Szczyrku trwały praktyki z hydrologii.

Najwyższy szczyt pasma Baraniej Góry przy dobrych warunkach pogodowych przeżywa oblężenie dziesiątek osób z plecakami nierzadko większymi od nich samych. Wydawać się może że ludzie uskrzydleni zajmują całe niebo szybując. Skrzyczne kojarzy mi się ze skrzydłami. Z punktu widokowego (widowiskowego jak mawia klyk w plyk) widać Pilsko i Babią Górę.
Rozumiem, że jest to doskonale dostępny szczyt, stąd ceny w schronisku są dość wysokie, ale pozostaje pytanie jaka jest funkcja schroniska w takim razie? Pozostaje mi unikać przeludnionych szlaków.

Z ciekawostek lekcyjnych, dowiedziałam się dzisiaj, że kozy żyją w pietrze niwalnym. Piętro niwalne charakteryzuje się skąpą roślinnością, mchami i porostami to skąd by ta biedna koza się tam wyżywiła...?! Kozy, kozice, owce, krowy, mleko i dochodzimy do sedna! Czekolady najlepsze są z alpejskiego mleka! ;-)

wtorek, 13 września 2011

Wakacje

Aneto!

W tamtym roku Sylwia była na wakacjach w Luksemburgu, Hiszpanii, Portugalii, Miesiąc pozdróży, miesiąc wrażeń, z których przywiozła mi 2 kartki. Ta jest taka teatralna, bardzo mi się podoba. Nastrój lat 20', fryzury, mandoliny, gitara. Słychać muzykę z tej pocztówki!

          !
Wrzesień. Czyli wakacje właściwie się kończą. Pół Polski przejechane. Kilka wpisów do indeksu. Moje wakacje warte były tyle ile czasu spędziłam w górach.



ps. też już miałam dość tej Rosji

czwartek, 25 listopada 2010

Rosja



Rosja.

Na kartce było bardzo mało miejsca, bo największą część zajmowały
---> znaczki:


sobota, 13 listopada 2010

Poczta z Finlandii



Kartka z Finlandii
Mało pisze o sobie, mało pisze o kartce autorka- Tarita. Dowiadujemy się jednak od niej, że mieszka w Noki i zauważa oczywistą oczywistość: postcroserzy uwielbiają dostawać wiadomości(w domyśle pocztówki). Finów jest 5 i pół miliona, mimo to są najliczniejszą grupą na forum postcrossing, to oni wysyłają największą ilość pocztówek i listów. W Polsce poczta utrzymuje się właściwie z wysyłanych przez urzędy listów, z przesyłanych dokumentów sądowych i policyjnych wezwań. Podejrzewać mogę, że w Finlandii poczta utrzymuje się z bardziej zróżnicowanych żródeł.

Zawsze miło odbieram kartki ze Skandynawii, zaskakują, cieszą, wpadają w gust, powodów może być wiele, jednym z ważniejszych jest duża różnorodność drukowanych kartek, duży wybór skłania do wysyłania pocztówek. Żeby je wysłać trzeba nakleić znaczek, nic wielkiego, potrzebna rozgwiazda na znaczku? żaden problem, muminki? a który bohater ma być na znaczku? Pięknie! Sama poczta dzała bez zarzutu, przesyłki docierają najczęściej w 2 dniu roboczym.

Jako, że Coca-cola wypuściła już limitowaną świąteczną edycję najpopularniejszego odrdzewiacza, to znaczy, że święta już blisko! I wszystko się zgadza, mamy 13 listopada, reklamę czas zacząć, w sklepach pseudo-mikołaje, ale co to ma wspólnego z pocztówką? Dlaczego pozwoliłam sobie na tą dygresję? Święty Mikołaj pomieszkuje w Laponii. Jest to region obejmujący N część półwyspu Skandynawskiego oraz półwysep Kolski, bardziej obrazowo: północ Szwecji, Finlandii i Norwegii oraz rosyjski półwysep Kolski. Święta blisko, poczta będzie miała więcej pracy i pocztówki nie dojdą na czas... prośby i wylewne listy do Mikołaja w lapońskiej poczcie będą miały większą szanse na realizację [przez rodziców] niż kartki bożonarodzeniowe wysyłane 23 grudnia na dotarcie na wigilijny stół 24 grudnia.

A ja szukam dalej Tychów na starych pocztówkach, deficytowy to towar...
Kończąc, Thank you for writing!

sobota, 6 listopada 2010

Hongkong



Kiedyś "zaatakowała" mnie prośbą o wymianę kartek młoda Chinka. Pomyślałam, czemu nie. Tak oto przyszła do mnie z Hong Kongu ta oto pocztówka.
Mimo, iż wymieniłyśmy się, pisała także maile, w których, czy to podpytywana przeze mnie czy sama z siebie opowiadała jak wygląda jej życie. Uczy się. Napisała, że nie lubi się uczyć, a któż lubi? (mogłabym zapytać, przecież to normalne), ale to jej stwierdzenie jest podparte czymś co mnie osobiście bardzo dziwi w systemie szkolnictwa chińskiego. Wyścig szczurów trwa tam nieustannie, nie można o nim zapomnieć. Irene tak klarownie tego nie określiła, może nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, ale widzi, że wymogi są jasne: chce mieć dobrze płatną, prestiżową pracę, musi się dostać na studia, żeby to zrobić, musi mieć dużą wiedzę, czyli musi być lepsza od wszystkich. System szkolnictwa wygląda mniej więęcej tak: w wieku 3 lat dzieci idą do przedszkola, podstawówka w wielu 6 lat, szkoła średnia w wielu 12 lat i po 3 latach o ile dobrze zrozumiałam Irene, albo po 4 latach, zależy czy "szło się" starym czy nowym systemem nauczania, można iść na studia.

W zimie jest zimno i sucho, latem gorąco i wilgotno a jesienią ciepło, słonecznie i sucho, dzieje się tak za sprawą klimatu monsunowego.

Ciekawe w Hongkongu jest zabudowanie, z całej powierzchni ponad tysiąca kilometrów, jedynie 25 % jst zaludnione, reszte zajmują parki i rezerwaty przyrody, wiedząc jak liczna jest populacja, zrozumiałe jest dlaczego tak wiele drapaczy chmur jest na półwyspie Kowloon. Średnia gęstość zaludnienia wynosi 6200 osób/km2.Niesamowicie duża liczba! Nie wyobrażam sobie żyć wśród ludzi, których nie znam nawet z widzenia... O blokach w Polsce mówi się, że jest to chów klatkowy, ale sąsiedzi się znają, lepiej bądź gorzej, gdański falowiec, najdłuższy polski wieżowiec także ma swój niepowtarzalny klimat. Mam wrażenie, że ludzie pędząc zapominają o drobiazgach kolorujących życie, ale w Hongkongu wszystko jest kolorowe, bilbordy, światła...

poniedziałek, 1 listopada 2010

Moskwa

 


Rosja, ogromny kraj o wielkich możliwosciach.
Moskwa znajdująca się na pocztówce to nie tylko największe rosyjskie miasto, ale także europejskie. Z czym zatem się kojarzy? Plac Czerwony czyli Krasnaja Płoszczad i Lenin wiecznie żywy zdają się towarzyszyć naszym skojarzeniom. Rosja i Moskwa (bo istniało kiedyś samodzielne Księstwo Moskiewskie) mają bogatą historię, z Polską często toczyły wojny, zamieszania na tronie nie brakowało, w końcu Dymitr Samozwaniec (I/II/III/IV) okazał się nie być zaginionym synem Cara. Dla Polski duże negatywne znaczenie miała Caryca Katarzyna, jej kochanek, ostatni elekcyjny król Polski, Stanisław August Poniatowski był na usługach Carycy. I rozbiór Polski zbliżał się nieuchronnie, teraz kochanków na najwyższym szczeblu nie ma, a Rosja kuki z gazem zakręca...

Jako, że Rosja jest krajem w większości prawosławnym, głównymi miejscami kultu są cerkwie, charakterystyczne okrągłe kopuły, świeczniki, ikony zamiast obrazów, 3 godzinne msze, piękny śpiew wykonywany przez popów, to religijny obraz państwa. Wszechotaczające złote elementy, dekoracje, zęby przytłaczają mnie. To kraj blichtru, przepychu, choć właściwie 90% majątku narodu posiada jedyne 5% Rosjan. Na ostatnich targach zaprezentowano garnek za jedyne 2 mln, wysadzany diamentami, miłego gotowania i smacznego (wkusnyj) podczas gdy 15% Rosjan (2007) żyje pod progiem egzystencji.

Zapewne dość rygorystycznie podeszłam do pocztówki, bo za jej strawą zapisałam w jaki sposób postrzegam Moskwę. Absolutnie nie oceniam Rosjan, to moja opinia o kilku jednostkach. Zauważam natomiast znaczą różnicę pomiędzy zmodernizowaną, pnącą się ku zachodowi Moskwą, a dajmy na to Kirowem.